środa, 13 marca 2013

E434, czyli czym nas karmią

Nie wiem jak wy, ale ja podczas zakupów w sklepie mam kilka prostych zasad. Jedna z nich mówi o tym, aby zawsze przeczytać dokładnie skład nowych produktów, które zamierzam kupić. Pomaga mi to wybierać produkty dobre jakościowo i stosunkowo zdrowie. Niestety producenci często pakują do produktów tajemnicze wzory, związki chemiczne, ulepszacze, emulgatory, konserwanty czy stabilizatory. Ciężko jest się w tym wszystkim połapać, zwłaszcza gdy nie ma sie dyplomu chemika lub biologa. I tutaj z pomocą przychodzi nam aplikacja e-food.

Aplikacja e-food to najnowsze dziecko wrocławskiego dewelopera MoveApp. Jego mottem jest sformułowanie "Natura czy przemysł. Jedz świadomie". Dzięki niej możemy dowiedzieć się co kryje się pod przemysłowymi wzorami typu "E" używanymi przy produkcji żywności. Aplikacja zawiera naprawdę potężną bazę danych o związkach chemicznych. Każdy z nich oznaczony został stosowną minką informującą nas o szkodliwości lub jego braku na nasz organizm.


Wybierając jeden ze składników otrzymujemy komplet informacji na temat jego źródła, ryzyka i dawkowania. Ponieważ liczba opisanych "E" jest naprawdę duża, aplikacja wyposażona została w wyszukiwarkę. Wystarczy tylko, że wpiszemy sam numer, a program niezwykle szybko przefiltruje całą bazę pozostawiając pasujący rekord.

Oprócz tego aplikacja wyposażona została w słownik pojęć substancji i innych związków używanych w przemyśle spożywczym. Dowiemy się z niego czym tak naprawdę jest emulgator, gazy nośne, sekwestrant, czy zagęstnik.


Szata graficzna aplikacji może nie jest bardzo rozbudowana, ale przyjemna dla oka. Dominują w niej dwa kolory (zielony i żółty). Układ treści, buttonów i pustych pól do wypełnienia został tak ułożony, że poruszanie się po programie jest niezwykle intuicyjne, pomimo zawiłego i niezwykle poważnego tematu.

Szczerze polecam zapoznanie się z tą aplikacją. Zapewniam was, że nie jednokrotnie będziecie ciekawi co kryje się w waszej lodówce. W końcu jesteśmy tym, co jemy.


Ciekawostka.

Kolejność składników na opakowaniu nie jest dowolna. W polskim prawie zgodnie z rozporządzeniami producent musi zachować kolejność od składnika, którego jest najwięcej do takiego, którego jest najmniej w danym produkcie. Na tej podstawie jesteśmy w stanie zorientować czy dany produkt jest dobry jakościowo i czy warto go kupić. Naprawdę warto się temu przyglądać bo czasami wychodzą ładne kwiatki jak np: wtedy gdy "margaryna z masłem" tak naprawdę zawiera w sobie od 0,5% do 1% masła.

Dla zainteresowanych tematem odpowiedzialnych zakupów polecam świetny edukacyjny program "Wiem co jem i wiem co kupuję" Kasi Bosackiej. Odcinki online dostępne tutaj.






0 komentarze:

Prześlij komentarz